Pierwsze doświadczenia

Gdy w 2007 roku rozpoczynałem swoją przygodę ze światem finansów zajmowałem się produktami emerytalnymi a następnie inwestycyjnymi. W międzyczasie doszły produkty ubezpieczeniowo-inwestycyjne. Po jakimś czasie zauważyłem, że głównymi beneficjentami tego typu rozwiązań są ci, którzy je tworzą i sprzedają. Klient indywidualny nigdy nie ma pewności, czy inwestycja zwróci się, a jeśli inwestujesz to, co wcześniej szczętnie oszczędzałeś to wyrzucenie tego w błoto nie jest akceptowalnym ryzykiem. W produktach tego typu są dwa zasadnicze  problemy – wysokość opłat (nieadekwatna do korzyści) oraz miesięczne zapotrzebowanie na nową składkę. Takiego ryzyka sam nie chciałbym podejmować, szczególnie mając na względzie dobro mojej rodziny.

To sprawiło, że ciągle szukałem alternatyw i zainteresowałem się inwestycjami w nieruchomości oraz kredytowaniem tego typu inwestycji. Nieruchomości dają możliwości miesięcznego dodatniego przepływu finansowego. Dodatkowo, kiedy posiłkujemy się kredytem, klient wie, co otrzymuje – jest to jasno określone w umowie kredytowej. Nie są to symulacje finansowe a realne koszty jasno opisane. Z kolei kupując nieruchomość człowiek (poza wirtualnym zapisem) na koncie posiada aktywo trwałe.

Trudne początki

Kiedy postanowiłem, że zostanę doradcą finansowym, chciałem nauczyć się jak być bogatym, a od bogatszych jak inwestować. Nasz system szkolnictwa pozostawia wiele do życzenia pod kątem przekazywanej z zakresu finansów i biznesu wiedzy. Zajęcia z przedsiębiorczości pojawiają się w okresie szkoły średniej i nierzadko mają niewiele wspólnego z najnowszymi trendami w biznesie. Młody człowiek wchodząc w dorosłe życie często staje się niewolnikiem pieniądza/przekaźnikiem.

Negatywnym zaskoczeniem było dla mnie to, że wielu pracowników branży finansowej też często jest takimi niewolnikami mimo, że kto jak kto, ale oni powinni wiedzieć jak się mądrze zachować w świecie finansów osobistych. Okazuje się, że duża liczba osób wie jak zarabiać bardzo duże kwoty, jednak nie potrafi tych pieniędzy wykorzystać na mądre budowanie majątku. Dopóki sam nie zawnioskowałem o kredyt hipotecznych nie zdawałem sobie sprawy, jak miłą wiadomością jest pozytywna decyzja kredytowa. Kiedy proces kredytowy jest w toku, pojawiają się różne obawy.

Aby sprawnie działać w mojej branży trzeba znać się na wielu rzeczach, od podstaw prawnych przy zawarciu umowy sprzedaży nieruchomości zaczynając, po ustawę deweloperską, zakres rachunkowości czy rozliczanie kadrowe, prawo pracy jak i prawo budowlane po sam proces remontu i budowy nieruchomości poprzez analizę transakcji, czy też metod wyceny nieruchomości.

Trzeba również się znać na prawie bankowym, formach rozliczeń podatkowych oraz cyferkach (liczenie oprocentowania, zdolności kredytowej). Oczywiście jako ekspert kredytowy analizuję również umowy kredytowe i szukaniu nietuzinkowych rozwiązań dla moich klientów.

Początki były ciężkie. W najtrudniejsze dni, wtedy, gdy przed kolejną wypłatą na śniadanie luksusem był chleb z pasztetem i pomidorem ja się nie poddawałem. Trwałem w swoim postanowieniu, że stanę się fachowcem w swojej dziedzinie. Od zawsze stawiałem na rozwój i rzetelną pracę. Mimo pracy kilkanaście godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu w te najtrudniejsze chwile zawsze miałem przed oczami właśnie szczęśliwych ludzi, którym pomogłem, bo uwierzyli że mogę im pomóc a ja ich kredyt zaufania w pełni spłaciłem.  Działam zgodnie z moim sumieniem i biorę pełną odpowiedzialność za uzyskanie kredytu dla moich klientów. Wdzięczność moich klientów zawsze dodaje mi siły, by iść do przodu.  Wiedziałem, że dzięki determinacji, poszukiwaniu rzetelnej wiedzy uczciwemu podejściu dotrę do miejsca, w którym będę mógł dzielić się swoim doświadczeniem z innymi.

„Kliknięcie”

Kiedyś miałem klienta, który miał 2 mieszkania, które wynajmował. Skorzystał z mojej pomocy przy uruchomieniu kredytu hipotecznego na trzecie mieszkanie pod wynajem. Nie był on dobry z matematyki, nie obchodziły go żadne liczby. I nie musiały. Od tego miał przecież mnie. Obsługując go doświadczyłem tak zwanego “kliknięcia w głowie”. Jak to możliwe, że mój klient inwestuje i nie potrzebuje wiedzieć wszystkiego, a ja wiedząc tak dużo, ba! mając doświadczenie nie inwestuję? Co nas różni? Wtedy zrozumiałem, że wszystko jest w głowie i zdecydowałem, że ja też zacznę swoją inwestycyjną przygodę z nieruchomościami.

Przełamałem się, zacząłem wnikliwie analizować swoją zdolność kredytową i poszukiwać najlepszej dla mnie nieruchomości pod inwestycje.

Przełamałem się i zacząłem działać…

Zakup pierwszej kawalerki na wynajem okazał się świetną była trampoliną do kolejnych inwestycji. W między czasie rodzina zaczęła się powiększać i zaczęliśmy myśleć o przeniesieniu się do większego mieszkania.

W Walentynki skrobaliśmy tynki…

Pamiętam jak gdyby to było wczoraj kiedy po emocjonalnych poszukiwaniach nieruchomości i uzyskaniu kredytu hipotecznego przyszedł czas na remont, który w większości wykonaliśmy sami z dziewczyną (obecnie moją żoną;) Pomimo tego, że równolegle z remontem dalej ciężko pracowałem odczuwałem dużą satysfakcję, a prace związane z mieszkaniem (przygotowywanie, sprzątanie, planowanie) pozwalały się “wyżyć”.

Ciężko pracując przygotowywałem się do zakupu kolejnej nieruchomości. Znajomość branży pozwoliła mi maksymalnie skrócić czas od umowy przedwstępnej do podpisania aktu notarialnego (zajęło to 2 tygodnie). W piątek odbieram klucze od mieszkania, a w poniedziałek miało ono już lokatorów – tak dobrze ogarnęliśmy temat 🙂

Następnie kolega zainteresował mnie inwestycją na rynku pierwotnym. Na początku byłem sceptyczny ze względu na lokalizację (pod Poznaniem, obrzeża miasta). Ostatecznie jednak się skusiłem i nie pożałowałem – realny wkład gotówkowy w całą transakcję wyniósł 10 tys. zł, a zysk kilkaset złotych miesięcznie. Tym sposobem wykorzystałem całą swoją zdolność na tamten moment.

Dalej pracując jako doradca ds. kredytów hipotecznych postanowiłem rozwinąć swój własny zespół, ponieważ brakowało mi rąk do pracy. Ze względu na powiększającą się rodzinę nie chciałem przesiadywać w biurze po 14 godzin, chciałem uczestniczyć w dzieciństwie moich dzieci. Ostatecznie zostałem kierownikiem zespołu. Młodzi, ambitni i odpowiedzialni ludzie, którzy pod moim okiem rozwijają swoje kompetencje.

Kiedy moja zdolność pozwoliła zacząłem myśleć o kolejnej inwestycji. Cały czas monitorowałem rynek, co sprawiło, że w momencie pojawienia się okazji zacząłem działać błyskawicznie. Tym razem chciałem przeprowadzić tak zwanego FLIPA. Po gruntownym sprzątaniu mieszkania udało się je sprzedać z 15% zyskiem. Później kolejna inwestycją i umowa z najemcami po 3 dniach od odebrania kluczy.

Za sobą mam 8 własnych wniosków kredytowych hipotecznych (jeden na moją żonę). Obecnie zarządzamy kilkoma swoimi nieruchomościami, sami mieszkamy na wynajętym, bo tak nam wygodniej.

Rynek nieruchomości to świat pełen możliwości i o tych możliwościach mówię w moim podcaście.

Doświadczenia nabierałem latami realizując setki kredytów. Różni ludzie, różne historie, wyjątkowe sytuacje finansowe, różne rozwiązania księgowe, stany prawne nieruchomości. To wszystko nauczyło mnie jednego – zawsze pozostań głodny wiedzy i szukaj optymalnego rozwiązania. Przez lata szukając takich właśnie rozwiązań dla swoich klientów uzyskałem wiele poleceń i kolejnych klientów – rzetelna praca popłaca.

Jesteś z Poznania i potrzebujesz pomocy w procesie kredytowym?

Skontaktuj się ze mną:

Telefon: 726 196 626 (napisz sms-a, a ja oddzwonię)

Email: kontakt@januszgrabowski.pl

Jeżeli jesteś w innej lokalizacji nie przejmuj się , też Tobie pomożemy ; )

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.